
Zawarcie związku małżeńskiego wymaga przede wszystkim woli dwojga ludzi. Jeśli taka wola jest (a najlepiej by płynęła ona od każdego partnera), zawarcie związku małżeńskiego zazwyczaj sprowadza się do formalności.
Z rozwodem jest nieco inaczej.
Oczywiście i tu są pewne formalności, których nie przeskoczymy, jednak nie wiąże nas już wola każdego z małżonków.
Mam na myśli to, że dla orzeczenia rozwodu nie jest konieczna zgoda obojga małżonków.
Wolę rozwodu wykazuje zwykle małżonek, składający pozew rozwodowy. Jednak nie musi jej wykazywać drugi z małżonków. Drugi małżonek może na rozwód się po prostu nie godzić. A o tym, czy rozwód będzie czy nie, orzeknie sąd.
Brak chęci rozwiązania małżeństwa przez jednego z małżonków często wiąże się z utrudnianiem postępowania rozwodowego albo jego unikaniem, by zwyczajnie nie mierzyć się z problemem.
O tym, czego nie robić podczas rozwodu można napisać książkę (i może kiedyś to zrobię). Dzisiaj jednak skupię się na tym, dlaczego unikanie postępowania niekoniecznie będzie skutkowało brakiem orzeczenia o rozwodzie. A co gorsza, jego wynik może być dla małżonka trudny do zaakceptowania.
Unikanie odbioru korespondencji jako sposób na brak rozwodu
Jestem pewna, że ten pomysł kiedyś przeszedł przez każdą głowę, która miała do czynienia z jakimkolwiek postępowaniem sądowym.
Nieodbieranie korespondencji z sądu sprawia, że czujemy się „nieuchwytni” i ponad wszystkim.
Jak się okazuje, jest to sposób który raczej koniec końców nie zadziała.
Czytaj dalej >>>