„Zgodziłam się na kredyt męża. Czy będę musiała spłacać go po rozwodzie?”
Mam nadzieję, że dzisiejszy artykuł da Ci odpowiedź na to pytanie!
Dzisiaj opowiem Ci historię, na którą natknęłam się niedawno. Wzbudziła moje zainteresowanie nie tylko z punktu widzenia prawa. O niektórych rzeczach po prostu dobrze wiedzieć na przyszłość.
Przekonaj się! 😉
Ustroje majątkowe w małżeństwie
Państwo Kowalscy (swoją drogą nazwiska w moich historiach są zupełnie przypadkowe więc nie utożsamiaj ich ze swoimi sąsiadami Kowalskimi 😉) po zawarciu związku małżeńskiego nie zdecydowali się na ustrój rozdzielności majątkowej, o którym przeczytasz więcej tutaj.
Między nimi istniała więc ustawowa wspólność majątkowa. Zdecydowana większość małżeństw opiera się właśnie na tym ustroju.
Kredyt małżonka w czasie trwania małżeństwa
Pan Kowalski w trakcie trwania małżeństwa zawarł z bankiem umowę kredytu na sfinansowanie prowadzonej przez siebie działalności gospodarczej.
Pani Kowalska nie była stroną tej umowy, a więc nie była dłużnikiem osobistym banku. Pani Kowalska doskonale wiedziała jednak o kredycie męża, a co więcej wyraziła na niego zgodę.
Kredyt męża – problem męża. Ale czy na pewno?
Mimo, że pani Kowalska dłużnikiem osobistym banku nie była to jednak była zobowiązana znosić egzekucję długu małżonka z majątku wspólnego.
Zapytasz dlaczego?
Przepisy prawa rodzinnego mówią o tym, że gdy małżonek zaciągnął zobowiązanie za zgodą drugiego małżonka, to wierzyciel czyli w naszym przypadku bank, może żądać zaspokojenia także z majątku wspólnego małżonków.
Sprawa jest więc jasna – pani Kowalska zgodziła się na kredyt męża, a więc musi „cierpieć” (choć nie jest to odpowiednie sformułowanie 😉).
Rozwód i podział majątku
Państwo Kowalscy po kilku latach wspólnego pożycia postanowili się rozwieść i podzielić majątek.
Sąd podzielił majątek małżonków.
„Zwróć mi to co moje”
Po zakończeniu postępowania działowego pan Kowalski domagał się od byłej żony zwrotu połowy środków finansowych zużytych na spłatę kredytu.
Co więcej, pan Kowalski zarzucał eksmałżonce bezpodstawne wzbogacenie, a to dlatego, że jego zdaniem zaoszczędziła ona wydatków na spłatę kredytu.
Przypomnę Ci, że do ustania wspólności majątkowej czyli do prawomocnego zakończenia postępowania rozwodowego pani Kowalska musiała znosić egzekucję z majątku wspólnego, gdyż na kredyt męża wyraziła zgodę.
Co na to sąd?
W sprawie tej sąd stanął na stanowisku, że skoro to pan Kowalski zawarł umowę z bankiem to bank nie ma podstawy do skierowania egzekucji do majątku osobistego pozwanej. Nie można też mówić też o bezpodstawnym wzbogaceniu.
Pan Kowalski zawarł umowę o kredyt w celu sfinansowania prowadzonej przez siebie działalności gospodarczej. W trakcie podziału majątku to jemu przypadły składniki tego przedsiębiorstwa.
Jak sąd ocenił żądania pana Kowalskiego?
Sąd podkreślił wielokrotnie, co jest oczywiste, że sprawa nie dotyczy wspólnego długu małżonków, a umowy kredytu zawartej wyłącznie przez pana Kowalskiego.
Pomimo, że pani Kowalska była zobowiązania do znoszenia egzekucji z majątku wspólnego w związku z kredytem byłego męża, to z chwilą ustania wspólności ustawowej, czyli potocznie mówiąc po rozwodzie, jej odpowiedzialność ustała. W końcu nie była dłużnikiem.
Wtedy już odpowiedzialnym wobec banku pozostaje tylko ten małżonek, który osobiście zaciągnął zobowiązanie. Czyli pan Kowalski.
Czy zatem żądanie pana Kowalskiego o zwrot połowy środków finansowych zużytych na spłatę kredytu było zasadne?
Zdaniem sądu (ale także moim 😉) nie było.
Warto mieć na uwadze takie podejście sądu i znać granice odpowiedzialności za zobowiązania małżonka. Dlatego takich historii na blogu będzie pojawiało się coraz więcej!
Jeśli masz ochotę zapoznać się z orzeczeniem Sądu w tej sprawie, przeczytasz je tutaj.
Zdjęcie:
<a href=’https://www.freepik.com/photos/family’>Family photo created by freepik – www.freepik.com</a>
{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Dziewczyny nie pytajcie na forum tylko od razu do prawnika dobrego idźcie. Tylko on pomoże wykaraskać sie z cudzych długów. Mój mąż hazardzista miał ogromne zadłużenia o których nie wiedziałam. gdyby nie mecenas Budrewicz to musiałabym do spółki spłacać jakieś 300 tysięcy plus odsetki kary opłaty sądowe i komornicze. Nigdy bym się z tego bagna nie wyczołgała
Oczywiście nic nie zastąpi pomocy prawnika, szczególnie przy tak trudnych tematach. Cieszę się, że uzyskała Pani odpowiednią pomoc!
{ 1 trackback }